"Wizyta kostuchy we wsi zabitej dechami"
- Stowarzyszenie EKA

- 15 sty 2019
- 1 minut(y) czytania
Najpierw ptaki zamilkły i ciasno skulone
pochowały się w zbożu albo w gęstych liściach.
Wokół wszystko zamarło, nawet lekki powiew
nie poruszył gałęzi, kiedy ona przyszła.
Gdzieś przepadła melodia kołysanych krzewów,
zgasła wąska przepaska polnego strumienia.
Bóg się nie chciał odezwać, bowiem nie mógł nie móc,
więc udawał, że zasnął lub naprawdę drzemał.
Ludzie ze wsi klękali przed małą kapliczką
bielejącą wśród floksów przy spółdzielczym sklepie.
Ale święty jak z drewna - smutno patrzył milcząc;
wiedział, że co być musi, wydarzy się przecież.
Tylko czarny żuk gnojarz
w piasku znaczył ścieżkę,
obojętny na przyszłość, widział to inaczej.
Toczył kulę przed sobą, bo wiedział, że jeszcze,
kawał drogi do miejsca, gdzie zakończy pracę.
~ Michał W. Gajda





Komentarze